Przeczytana bezpośrednio po rewelacyjnej (dla mnie, bo A. nie podobało się zupełnie, czego ja z kolei zupełnie nie rozumiem) The Help . Na zasadzie odruchu czytelniczego, który jest wariacją na temat szerszego odruchu przedłużania przyjemności. Też o niewolnikach - tym razem "jeszcze niewolnikach", a od połowy książki - "już nie". I o ich panach. I o tym momencie, kiedy cały system się rozpada - z kilkoma nieuniknionymi (czasy sprzed telefonii komórkowej) falstartami, a potem składa na nowo. A nowe niewiele różni się od starego. Mało odkrywcze? Nieważne. To tylko tło. Na tym tle są ludzie jak żywi, co po Follecie doceniam w dwójnasób.
"Wysepkę" Andrei Levy przeczytałam krótko przed wyjazdem tutaj. Wypożyczyłam ją przypadkiem, razem z "Wyspą" Victorii Hislop. "Wyspa" okazała się słabowita, "Wysepka" - zachwycająca. W Polsce było o niej cicho (przynajmniej ja nic nie słyszałam), tu wręcz przeciwnie - niedługo po naszym przyjeździe BBC rozpoczęła emisję serialu nakręconego na podstawie "Small Island".
"Long Song" przeczytałam, bo tak bardzo podobała mi się "Wysepka". Teraz mam już dwa powody, żeby zabrać się za "Fruit of the Lemon", które (z myślą o sobie) kupiłam A. pod choinkę.
Andrea Levy
The Long Song
1 komentarze:
U nas w ogóle rzadko kiedy jest głośno o książce. Chyba, że napisze ją Gross. O wyżej wymienionych nie słyszałam. Nie mogę się doczekać, aż Twój księgozbiór znajdzie się po tej stronie Kanału. Czytałam kiedyś książkę o niewolnicy. A może to była córka niewolnicy? W każdym razie naprawdę mi się podobała. Był w niej taki wierszyk:
Odleciał Salomon, do nieba się wzbił. I wrócił Salomon, gdzie dom jego był.
Przeczytałabym ją jeszcze raz, ale nie pamiętam ani tytułu, ani autora. A może Tobie coś się kojarzy?
Prześlij komentarz